OSTATNIE POKOLENIE

 

Ostateczna demonstracja tego, czego Ewangelia może dokonać w ludzkości i dla ludzkości, należy jeszcze do przyszłości. Jezus wskazał drogę. Wziął na siebie ludzkie ciało, i w tym ciele pokazał nam moc Bożą. Ludzie mają iść Jego przykładem i dowieść, że to, czego Bóg dokonał w Jezusie, może też dokonać w każdej ludzkiej istocie, która się Mu podda. Świat oczekuje na tę demonstrację (Rzym. 8.19). A gdy się to stanie, nadejdzie koniec. Bóg wypełni swój plan i objawi się jako Bóg prawdy, szatan zaś okaże się kłamcą. Rządy Boże zostaną usprawiedliwione.

Dzisiaj w świecie uczy się wielu fałszywych nauk odnośnie świętości. Z jednej strony, są tacy, którzy zaprzeczają, iż Bóg ma moc zbawić od grzechu. Z drugiej strony są tacy, którzy chełpią się przed ludźmi swoją świętością i chcą byśmy wierzyli, że oni są bez grzechu. Do pierwszej grupy należą nie tylko niedowiarki i sceptycy, ale członkowie zboru, którzy nie mając przekonania, iż mogą osiągnąć zwycięstwo nad grzechem, wchodzą w pewnego rodzaju kompromis z grzechem. Wśród drugiej grupy są tacy, którzy nie mają właściwego pojęcia ani o grzechu, ani o Boskiej świętości, których duchowy wzrok został tak bardzo przytępiony, iż nie mogą dopatrzeć się własnych uchybień, i dlatego wierzą, że są doskonali, których pojęcie o religii zawęża się do tego, iż uważają własne pojęcie na temat prawdy i sprawiedliwości za wyższe od tego, jakie objawione jest w Słowie Bożym. Nie jest łatwo rozstrzygnąć, który z tych błędów jest większy.

To, że Biblia uczy o świętości, nie ulega wątpliwości. A sam Bóg pokoju niech was zupełnie poświęci; a cały duch, i dusza i ciało niech będą bez nagany na przyjście Pana naszego Jezusa Pomazańca zachowane (1Tes. 5.25). Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana (Hebr. 12.14). Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie… (1Tes. 4.3).

Greckie słowo „hagios”, w swych rozmaitych formach ma kilka różnych znaczeń i jest tłumaczone na: „święty”, „świętość”, „poświęcony”, „Bogu oddany”. Jest to samo słowo, którym nazwane są oba przedziały Świątyni i oznacza coś, co zostało odłączone i przeznaczone dla Boga. Osoba święta lub poświęcona, to osoba, która jest przeznaczona dla Boga, której życie całkowicie jest oddane Jemu.

 

PRZEBACZENIE I OCZYSZCZENIE

 

Plan odkupienia musi koniecznie obejmować nie tylko przebaczenie grzechu, ale i całkowite odnowienie. Zbawienie od grzechu jest czymś więcej, niż tylko przebaczeniem grzechu. Przebaczenie jest uwarunkowane zerwaniem z grzechem (Przyp. 28.13); uświęcenie jest stałym odłączeniem się od grzechu i wskazuje na wybawienie spod jego mocy oraz zwycięstwo nad nim. Pierwsze, jest środkiem do zneutralizowania skutków grzechu; drugie, przywróceniem siły do całkowitego zwycięstwa poprzez otrzymanie w darze Boskiej natury (2Piotra 1.4).

Gdy dzieło to jest dokonane; a człowiek jest uświęcony (święty), wówczas jest także całkowicie poświęcony i obraz Boży został w nim przywrócony. Tej właśnie demonstracji – czego Ewangelia może dokonać dla człowieka – oczekuje świat. Ale w dzisiejszym świecie prawdziwe nowo zrodzenie jest bardzo rzadkim zjawiskiem.

To dzieło będzie właśnie dokonane w ostatnim pokoleniu ludzkim na ziemi, na którym Jezus wyciśnie swoją pieczęć, będzie to demonstracja tego, czego Bóg może dokonać w ludzkości doprowadzając Swoje dzieło do końca – do pełnej doskonałości w Jezusie Pomazańcu objawionej w Swoim ludzie. On weźmie najsłabszych ze słabych, obciążonych grzechami swych praojców i przez nich zademonstruje swą moc. Oni będą wystawieni na wszelkie pokusy, ale im nie ulegną. Oni pokażą, że możliwe jest życie bez grzechu, a będzie to ta demonstracja, na jaką świat już długo czekał, i na jaką Bóg ich cały czas przygotowywał. Stanie się jasne dla wszystkich, że Ewangelia istotnie może doskonale zbawić. Bóg okaże się wiarygodny w swoich wyrokach. Ostatni etap walki przyniesie ostateczną próbę; ona wykaże aniołom i całemu wszechświatu, ze wszystko, cokolwiek mógłby szatan wymyślić, i tak nie potrafi zachwiać wybranych Bożych. Bardzo cierpią, przeżywają udrękę duchową, jakiej jeszcze żaden człowiek nie przeżywał, śmierć zagląda im w oczy, ale, podobnie jak Job, stoją mocno w swej doskonałości. Nic nie może ich skłonić do grzechu. Oni zachowują przykazania Boże i zwyciężają, bo posiadają wiarę Jezusa (Obj. 14.12).

W dniach, kiedy siódmy anioł się odezwie i zacznie trąbić, dokona się tajemnica Boża (Obj. 10.7). My żyjemy w tych dniach! Znamy i posiadamy tę tajemnicę. Ona została nam dana, abyśmy zanieśli ją światu. Ona musi być zakończona w tych, którzy ją posiadają.

Lecz co jest tą tajemnicą Bożą? Jezus Chrystus w was nadzieja onej chwały. Bóg… objawiony w ciele. Zatem w tych dniach owa tajemnica musi się wypełnić w ludzie sto czterdzieści cztery tysiące. Boże dzieło w ludzkim ciele, Boża manifestacja w ludzkim ciele, we mnie i w was, musi zostać zakończona. Jego dzieło musi być we mnie i w was dokończone. Musimy być odrodzeni i uczynieni doskonałymi w Jezusie (Efez. 4.13).

Przetoż zaniechawszy początkowych nauk o Chrystusie, miejmy się ku doskonałości, nie znowu zakładając grunty pokuty od uczynków martwych i wiary w Boga. Nauki o chrzcie i o wkładaniu rąk, i o powstaniu umarłych, i o sądzie wiecznym (Hebr. 6.1-2, BG).

Uchwyć się tego jedynego fundamentu, który prowadzi przez służbę sprawiedliwości do uświęcenia, a na końcu do życia wiecznego. Pozwólcie, aby Jezus był w was pierwszym, ostatnim i na zawsze. To jest droga do chrześcijańskiej doskonałości. To jest droga do ukrzyżowania, do wyniszczenia ciała grzechu, ku wolności, do doskonałości w Jezusie przez Jego Ducha, do życia wiecznego. Panowanie łaski podnosi duszę ponad grzech, tam ją utrzymuje, tam sprawuje władzę przeciwko mocy grzechu i uwalnia duszę od grzeszenia.

W naszym nowonarodzeniu; uświęceniu i doskonałości, jedynie Jezus jest doskonałym wzorcem. Bóg zna ten Wzorzec i tylko On może spowodować, abyśmy w doskonałości, stosownie do tego Wzorca wzrastali, gdyż w tym wzrastaniu jest ta sama moc, to samo czyste i bezgrzeszne życie, które było we wzroście początkowego Wzorca – Jezusie Chrystusie.

Jezusowi zaś przybywało mądrości i wzrostu oraz łaski u Boga i u ludzi (Łuk. 2.52).

W dniach swego ziemskiego żywota zanosił, wołając mocnym głosem i łzy przelewając, modlitwy i błagania do tego, który wybawić go mógł od śmierci; to też został wysłuchany i uwolniony od strachu śmiertelnego. A chociaż był synem [Bożym], nauczył się w szkole cierpienia, na czym posłuszeństwo polega. Doszedłszy tym sposobem do szczytu doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy go posłuchem darzą, źródłem wiecznego zbawienia (Hebr. 5.7-9, SK).

Bo nie mamy arcykapłana, który nie potrafiłby współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego, jak my, pod każdym względem – z wyjątkiem grzechu (Hebr. 4.15, SK).

To jest ten wzór. To jest ta droga, którą Jezus szedł w świecie grzechu, w grzesznym ciele – w twoim i moim ciele, obciążony brzemieniem grzechów świata – drogą, którą przeszedł w doskonałości i dla doskonałości i jest drogą, która nam jest podana i pokazana.

Bo zarówno ten, który uświęca, jak i ci, którzy bywają uświęceni, z jednego są wszyscy; z tego powodu nie wstydzi się nazywać ich braćmi. Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci… (Hebr. 2.11,17).

Każde inne doświadczenie jest wyłącznie podróbką prawdziwego nowonarodzenia, uświęcenia i doskonałości. Jezus był nowonarodzony (narodzony z Ducha), żył życiem uświęconym i osiągnął pełnię doskonałości – tak samo będzie z każdym Jego uczniem, który również doświadczy nowonarodzenia, uświęcenia i osiągnie pełnię w Nim. Gdyż w nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości i macie pełnię w nim… (Kol. 2.9,10).

Zauważmy, że człowiek zostaje zrodzony z nasienia nieskazitelnego (1Piotra 1.23), i dlatego też odpowiednio do jego rozwoju jest on w tym stadium tak doskonały jakim będzie kiedy jego rozwój zostanie zakończony – kiedy dojrzeje. Jest dlatego doskonałe, bo takim je stworzył Bóg. Wszystko co wychodzi z rąk Bożych jest doskonałe, nie pozwólmy sobie na wmawianie przez pseudonauczycieli „ewangelii”, że jesteśmy odrodzeni jeżeli popełniamy grzechy i trwamy w nich – nie tak było w życiu Jezusa (naszego Wzoru) i nie tak jest z każdym człowiekiem, który z Boga zostaje zrodzony (Jan 1.13). Tak samo ty i ja, jeżeli jesteśmy nowonarodzeni z dobrego ziarna Słowa Bożego – zrodzeni przez Słowo Boga, zrodzeni z doskonałego nasienia – kiedy to ziarno poczyna kiełkować i wzrastać, i poczyna pojawiać się wśród ludzi, ludzie poczynają dostrzegać znamienne rysy Jezusa. A jakim jest Jezus? Doskonałym! Więc w tej sytuacji, jakim jest prawdziwy uczeń Jezusa? Doskonałym! Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże, taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga. Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał. Dzieci, nie dajcie się zwodzić nikomu; kto postępuje sprawiedliwie, jest sprawiedliwy, tak jak On jest sprawiedliwy (1Jana 3.9,6,7).

Przez całą historię świata Bóg miał swych wiernych. Doznawali oni cierpień i wielkich ucisków. Ale, nawet pod razami szatana – jak mówi Paweł – oni przez wiarę czynili sprawiedliwość. Kamienowano ich, przerzynano piłą, palono, przebijano mieczem; tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku - świat nie był ich wart - i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi (Hebr. 11.37-38).

W dodatku, do tych zastępów wiernych świadków, z których wielu poniosło śmierć za swoją wiarę, Bóg będzie miał w ostatnich dniach resztkę – małe stadko, w którym, i przez których zademonstruje On przed wszechświatem swoją miłość, swoją moc, swoją sprawiedliwość, co za wyjątkiem pobożnego życia Jezusa na ziemi i Jego najwyższej ofiary na krzyżu, będzie najwspanialszą i ostateczną demonstracją wszystkich wieków tego, czego Bóg może dokonać w ludziach. Rzecz ta wymaga jeszcze dokładniejszego wyjaśnienia.

 

BUNT W NIEBIE

 

Bunt, jaki powstał w niebie i wprowadził grzech we wszechświecie, musiał być strasznym wydarzeniem zarówno dla Boga, jak i dla aniołów. Aż do tego czasu wszystko znajdowało się w całkowitej harmonii. Nie znano niezgody; panowała tylko miłość. Potem, w sercu Lucyfera powstały niezdrowe ambicje. Postanowił, iż musi stać się podobny do Najwyższego; że wywyższy swoją stolicę nad gwiazdy Boże; zasiądzie na górze zgromadzenia, w stronach północnych (Izaj. 14.12-14). Wyrażenie tych zamiarów było równoczesne z zamiarem zdetronizowania Boga i zajęciem Jego miejsca. Było to oficjalne wypowiedzenie wojny. Tam gdzie zasiadał Bóg, chciał zasiąść szatan; Bóg przyjął wyzwanie. Nie mamy w Biblii wyraźnego zapisu, określającego środki, jakimi posłużył się szatan dla pozyskania na swoją stronę mnóstwa aniołów. To, że kłamał, jest oczywiste; to, że od początku był mordercą, również jest pewne (Jan 8.44). Ponieważ morderstwo ma swój początek w nienawiści, i ponieważ nienawiść szatana była skierowana nie tylko przeciw Bogu Ojcu, ale także – i być może głównie – przeciw Synowi Bożemu. W swym buncie szatan nie ograniczył się jedynie do pogróżki; on faktycznie zapragnął ustanowić swoją stolicę, mówiąc chełpliwie: Jestem Bogiem, siedzę na stolicy Bożej (Ezech. 28.2).

Gdy jednak w niebie szatan ogłosił w ten sposób swoje rządy w niebie, sprawa stała się jasna. Aniołowie zrozumieli o co chodzi. Wszyscy musieli zająć stanowisko, za lub przeciw Lucyferowi. Wynikiem tego była wojna. I stała się bitwa na niebie. Michał i Aniołowie jego potykali się z smokiem, smok się też potykał i aniołowie jego. Wynik dał się łatwo przewidzieć. Lucyfer i jego aniołowie nie przemogli, ani miejsce ich dalej znalezione jest na niebie. I zrzucony jest smok wielki, wąż on starodawny, którego zowią diabłem i szatanem, który zwodzi wszystek okrąg świata; zrzucony jest na ziemię i aniołowie jego z nim są zrzuceni (Obj. 12.7-9, BG).

Chociaż szatan został pokonany, nie został jednak zniszczony. W swoim buncie oświadczył, iż rządy Boże są wadliwe, a ustanawiając własną stolicę, wykazał roszczenia do większej mądrości i sprawiedliwości niż Boża. Takie roszczenia są właściwe każdemu buntowi i służą do ustanowienia nowego rządu. Bóg nie mógł nie dać szatanowi sposobności do zademonstrowania swoich błędnych teorii. By usunąć wszelką wątpliwość w umysłach aniołów, a i później ludzi, Bóg pozwolił szatanowi na kontynuowanie swojego dzieła. I tak, szatanowi pozwolono żyć dalej i ustanowić swój własny rząd. W ciągu minionych sześciu tysięcy lat dał on przed całym wszechświatem dowód tego, do czego jest zdolny.

 

SZATAŃSKI DOWÓD

 

Zezwolono, aby ten dowód trwał aż po dzień dzisiejszy. I cóż to był za dowód! Od czasu, gdy Kain zabił Abla zaistniała na świecie nienawiść, rozlew krwi, okrucieństwo i ucisk. Cnota, dobroć i sprawiedliwość doznawały gwałtu; zło, podłość i zepsucie triumfowały. Człowiek sprawiedliwy był wystawiony na łup. Posłańców Bożych męczono i zabijano. Prawo Bożego podeptano. Gdy Bóg posłał swego Syna, to zamiast Go uczcić, źli ludzie pobudzeni przez szatana, powiesili Go na drzewie.

Lecz nawet wówczas, Bóg nie zniszczył szatana. Dowód musi być pełny. Dopiero, gdy nadejdą ostatnie wydarzenia, i gdy ludzie będą zamierzali wytępić jedni drugich, Bóg będzie interweniował by zbawić swoich. Wówczas, już nikt nie będzie wątpił w to, że gdyby szatan miał taką moc, to zniszczyłby wszelki ślad dobra, strąciłby Boga z Jego stolicy, zamordowałby Syna Bożego i ustanowił królestwo gwałtu, oparte na samolubstwie i okrutnej ambicji.

W tym pokazie szatana objawia się jego rzeczywisty charakter oraz to, do czego doprowadzić może samolubna ambicja. Na początku chciał być równy Bogu. Był niezadowolony ze swego stanowiska, najwyższej pozycji wśród stworzonych istot. Chciał być Bogiem. A cały ten pokaz wykazał, że gdy już raz wytknął sobie ten cel, to nie zawahał się przed niczym, aby go osiągnąć. Ktokolwiek stał mu na drodze, musiał zostać z niej usunięty. Choćby miał to być sam Bóg – musiał być usunięty.

Dowód ten pokazuje, że wysokie stanowisko nie zadowala ambitnej jednostki. Musi mieć ona najwyższe, i nawet wtedy nadal jest jeszcze niezadowolona. Często osoba na niższym stanowisku ulega pokusie myśląc, że będzie zadowolona, jeśli jej stanowisko będzie wyższe. W końcu dochodzi do przeświadczenia, że byłaby zadowolona dopiero wtedy, gdyby zdobyła możliwie najwyższe stanowisko. Ale, czy naprawdę byłaby? Lucyfer nie był. On już miał najwyższe, jakie tylko było dla niego możliwe. A jednak nie był zadowolony. Pragnął jeszcze wyższego. Chciał być samym Bogiem. Pod tym względem kontrast między Jezusem a szatanem jest niezwykle wymowny. Szatan chciał być Bogiem. Tak bardzo pragnął nim być, że nie wahał się przed niczym, aby tylko osiągnąć swój cel. Z drugiej strony, Jezus nie obstawał nieugięcie przy tym, aby trwać w równości z Bogiem. On dobrowolnie się poniżył, upokorzył się i stał się posłusznym aż do śmierci, i to do śmierci na krzyżu (Filip. 2.5-8). On był Synem Bożym, a stał się człowiekiem. A że to nie było tylko zarządzenie jedynie przejściowe, w celu wykazania swej gotowości (uniżenia), widać z faktu, iż On już na zawsze pozostanie człowiekiem. Szatan wywyższył się, Jezus się poniżył. Szatan pragnął stać się Bogiem; Jezus stał się człowiekiem. Szatan chciał zasiąść na stolicy jak Bóg; Jezus ukląkł jak sługa, by umyć uczniom nogi. Widać to doskonały i absolutny kontrast.

Ponadto szatan rozwinął wielką kampanię przeciwko Prawu. Jeżeli Prawo Boże jest odbiciem charakteru Bożego, i jeśli ten charakter jest wprost przeciwny szatańskiemu, to już przez samo to szatan jest potępiony. Jezus i Prawo stanowią jedno. Jezus jest ucieleśnieniem Prawa, jego wyżywaniem. Z tego powodu Jego życie było jest i będzie [dla wielu] potępieniem. Gdy szatan walczył przeciw Prawu, walczył przeciwko Jezusowi. Gdy nienawidził Prawa, nienawidził tym samym Jezusa. Jezus i Prawo są nierozdzieleni!

Ciekawą wypowiedź znajdujemy w 40 Psalmie. Jezus mówi tam: Abym czynił wolę twoją, Boże mój, pragnę, albowiem prawo twoje jest w pośrodku wnętrzności moich (w. 8). Cios zadany Prawu jest ciosem wymierzonym w serce Jezusa. Cios zadany sercu Jezusa, jest ciosem w Prawo. A tego pragnął dokonać szatan na krzyżu. Pan Bóg zatroszczył się jednak, aby stało się inaczej. Śmierć Jezusa wyrażała uznanie dla Prawa. Ona niezmiernie wywyższyła Prawo i dodawała mu zaszczytu. Ukazała ludziom na nowo jak zrozumieć jego świętość i wartość. Jeśli Bóg dozwolił, aby Syn Jego umarł; jeśli Jezus wolał raczej poświęcić dobrowolnie samego siebie, aniżeli unieważnić Prawo; jeżeli łatwiej jest przeminąć niebu i ziemi, aniżeli choćby wypaść z Prawa jednej jocie lub kresce, to jakże bardzo świętym i zacnym musi być Prawo! Jest ono odzwierciedleniem świętego Bożego charakteru.

Jezus, umierając na krzyżu, stanowił dowód tego, że Prawo może być zachowane przez człowieka. Szatanowi nigdy nie udało się nakłonić Jezusa do grzechu. Być może nie oczekiwał on nawet, aby mu się to udało. Ale gdyby zdołał skusić Jezusa do użycia swej Boskiej mocy dla ratowania samego siebie, mógłby przez to dużo osiągnąć. Gdyby Jezus tak postąpił, szatan mógłby twierdzić, iż to unieważnia przedstawienie przez Boga dowodu na to, że człowiek jest w stanie wypełnić Prawo. Ale stało się jednak inaczej i szatan poniósł klęskę! Do samego końca stosował jednak swą taktykę. Judasz spodziewał się, że Jezus w celu ratowania siebie uwolni się właśnie przy użyciu Boskiej siły. Na krzyżu szydzono z Jezusa: Innych ratował, a samego siebie ratować nie może. Jednak Jezus nie zachwiał się. On mógł wybawić samego siebie, ale tego nie uczynił. Szatan był zaskoczony. Nie mógł tego pojąć. Wiedział jednak, że jeśli Jezus umrze, a jemu nie udało się nakłonić Go do grzechu, to jego własny los został przypieczętowany. Przez swoją śmierć Jezus stał się zwycięzcą.

Szatan jednak nie ustąpił. Nie udało mu się w walce z Jezusem, to może uda mu się w walce z ludźmi. Dlatego poszedł, aby walczył z drugimi z nasienia jej, którzy zachowują przykazania Boże, i mają świadectwo Jezusa Chrystusa (Obj. 12.16). Gdyby udało mu się ich pokonać, nie poniósłby jeszcze całkowitej klęski.

 

BOSKI POKAZ

 

To, co Bóg zamierza zademonstrować z udziałem ostatniego pokolenia na ziemi ma olbrzymie znaczenie, zarówno dla ludzi, jak i dla samego Boga. Czy naprawdę Prawo Boże można zachować? Jest to bardzo ważne pytanie. Wielu zaprzecza, jakoby było to możliwe; inni zbyt pochopnie twierdzą, że można. Gdyby wziąć pod uwagę całokształt zagadnienia zachowywania przykazań, to sprawa ta urasta do wielkiej wagi. Prawo Boże jest niezmiernie rozległe, gdyż jest duchowe; obejmuje ono myśli i słowa. Sądzi pobudki i czyny, myśli i słowa. Zachowywanie przykazań oznacza całkowite poświęcenie, świętobliwe życie, niezachwianą wierność prawdzie, całkowite odłączenie od grzechu i zwycięstwo nad nim. Śmiertelny człowiek mógłby słusznie zawołać: Któż jest zdolny do takich rzeczy!

A jednak ukształtowanie takiego ludu, który zachowywałby Prawo jest zadaniem, jakie postawił sobie Bóg, i jakie zamierza wykonać poprzez dar swego Syna i objawienie owej tajemnicy: …Jezus w was, nadzieja chwały (Kol. 1.27). Jeśli szatan wnosi zastrzeżenia i zarzut, iż: nikt nie może zachowywać Prawa; że jest to niemożliwe, i że jeśliby znalazł się ktoś, kto tego może dokonać lub już dokonał, to trzeba to przedstawić, pokazując tych, którzy zachowują przykazania – wtedy Bóg spokojnie odpowie: Oto są tutaj! Oto są ci, którzy zachowują przykazania Boże i wiarę Jezusa (Obj. 14.12).

Zechciejmy wyznać z szacunkiem: Bóg musiał przyjąć wyzwanie szatana. Nie należało do Bożego planu, ani Jego części poddawanie ludzi próbie, którą wytrzyma zaledwie niewielu wybranych. W ogrodzie Eden Bóg poddał Adama i Ewę najlżejszej próbie, jaka była do pomyślenia. Nikt nie może powiedzieć, że nasi pierwsi rodzice upadli dlatego, że próba była zbyt ciężka. Jeśli upadli, to stało się to nie dlatego, iż próba była zbyt ciężka, albo, że nie mieli siły jej sprostać. Mogli zawrócić. A nawet gdy szatan zalecał im zakazany owoc, nie musieli go wcale brać. Oni jednak wzięli i zjedli. A jedli nie dlatego, że musieli, lecz dlatego, że chcieli. Oni popełnili świadome przestępstwo. Nie mogli mieć żadnej wymówki. Bóg nie mógł już obmyśleć lżejszej próby.

Jeśli Bóg nakazał ludziom zachowywać swoje Prawo, czyli być takimi jak On jest w swojej świętości i miłości (1Piotra 1.15,16; 1Jana 4.16,17), to nie mógłby wykazać, że jest to możliwe przez to, że uda się je zachować jedynie kilku wybrańcom. Nie jest to zgodne z charakterem Bożym, aby wykazać to, co On potrafi osiągnąć, wybierając tu i tam wybitne jednostki o niezwykle silnej woli, zdecydowanym postępowaniu i specjalnie do tego celu wyszkolonych. Zgodnie z Jego założeniem ustanowił takie prawa, które mógłby zachować nawet najsłabszy, przez co nikt nie mógłby zarzucić Bogu, iż żąda od ludzi rzeczy niemożliwych do wykonania; że jest to osiągalne jedynie przez owe wybitne jednostki. Z tego to powodu Bóg zachował swój największy pokaz do czasu ostatniego pokolenia. Pokolenie to dźwiga na sobie skutki nagromadzonych od tysięcy lat grzechów. Jeśli mógłby być ktoś słaby, to oni przede wszystkim. Jeśli ktoś mógłby powoływać się na jakąkolwiek słabość, to oni przede wszystkim. Jeśli więc oni mogą zachować przykazania i objawić Boży charakter, to nikt, w żadnym innym pokoleniu nie może mieć wymówki, że nie jest w stanie tego uczynić.

To jednak nie wystarcza. Pan Bóg chce zademonstrować, że zwykli ludzie żyjący w czasach ostatniego pokolenia mogą skutecznie przejść nie tylko taką próbę, na jaką wystawił Adama i Ewę, ale że mogą wytrzymać próbę znacznie cięższą od tej, jaka przypadła w udziale pierwszym ludziom. Będzie to próba równająca się próbie Joba i w przybliżeniu taka, jakiej poddany został sam Mistrz – Jezus. Doświadczy ich ona nieomal do granicy możliwości.

…O cierpliwości Jobowej słyszeliście i koniec Pański widzieliście, iż wielce miłosierny jest Pan i litościwy (Jak. 5.11, BG). Job przeszedł przez takie doświadczenia, które (przynajmniej niektóre z nich) powtórzą się w życiu ludzi z ostatniego pokolenia.

 

PRÓBA JOBA

 

Job był dobrym człowiekiem. Bóg polegał na nim. Dzień po dniu składał on ofiary za swoich synów, mówiąc: Może zgrzeszyli moi synowie i znieważyli Boga w swych sercach; tak czynił Job zawsze (Job. 1.5). Był on zamożny i cieszył się błogosławieństwem Bożym.

Potem stało się niektórego dnia, gdy przyszli synowie Boży, aby stanęli przed Panem, że też przyszedł i szatan między nich (Job. 1.6, BG). Dalej opisana jest rozmowa między Panem a szatanem odnośnie Joba. Pan twierdzi, że Job jest dobrym człowiekiem, czemu szatan nie zaprzecza, ale uważa, że Job boi się Pana tylko dlatego, bo się mu to opłaca. Twierdzi przy tym, że jeśli Bóg odejmie od niego swą łaskę, to Job będzie złorzeczył Bogu. Mowa ta miała prowokacyjny charakter i bóg zaakceptował jego wyzwanie. Szatan otrzymał zezwolenie na pozbawienie Joba całego majątku i sprawienie mu dodatkowej przykrości (pozbawiając go dzieci), nie mógł jednak wyrządzić jakiejkolwiek krzywdy samemu Jobowi. Szatan natychmiast zabrał się do wykonania tego, co mu zezwolono. Job stracił swoje mienie, giną również wszystkie jego dzieci.

Gdy się to stało, tedy wstał Job, i rozdarł płaszcz swój, i ogolił głowę swą, a upadłszy na ziemię, uczynił Panu pokłon, I rzekł: Nagim wyszedł z żywota matki mojej, i nagim się zaś tamże wrócę; Pan dał, Pan też wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione. W tym wszystkim nie zgrzeszył Job, a nie przypisał Bogu nic nieprzystojnego (Job. 1.20-22, BG).

Szatan przegrał, ale nadal próbował. Na następnym spotkaniu u Pana, nie uznając swej klęski, zarzuca Bogu, iż nie otrzymał zezwolenia na zaatakowanie samego Joba. Gdyby się tak stało – twierdził on – Job ba pewno by zgrzeszył. Twierdzenie to miało również prowokacyjny charakter i Bóg je zaakceptował. Szatan otrzymał zezwolenie na gnębienie Joba, lecz nie wolno mu było odebrać jego życia. Szatan natychmiast podjął się wypełnienia swego chytrego planu.

Wszystko, czego diabeł mógł dokonać, uczynił Jobowi. Ale Job stał mocno. Jego żona namawiała go, by złorzeczył, ale on się nie zachwiał. Wśród niewymownych fizycznych cierpień i umysłowej trwogi pozostał niezachwiany. I znowu dowiadujemy się, że Job wytrzymał próbę. …W tym wszystkim nie zgrzeszył Job usty swymi (Job. 2:10, BG). Szatan poniósł klęskę i już więcej nie ma o nim wzmianki w tej Księdze.

W dalszych rozdziałach Księgi Joba widzimy przebieg walki, jaka toczyła się w umyśle Joba. Jest on bardzo zakłopotany. Dlaczego przyszło na niego to całe nieszczęście? Nie dostrzega w sobie żadnego grzechu. Dlaczego więc Bóg go trapi? Wiadomo, że on nic nie wie o prowokacji szatana. Nie wie też, że Bóg polega na nim w tym kryzysie, jaki przeżywa. Wszystko, co wie to jedynie to, że z jasnego nieba spadło na niego nieszczęście, tak iż nie pozostała mu ani rodzina, ani majątek, tylko obrzydliwa choroba, która o mało nie zniszczyła go. Nie rozumie, ale wciąż pozostaje wierny i lojalny Bogu. Bóg wiedział, że tak będzie. Szatan zaś twierdził, że tak nie będzie. W tym sporze znów wygrał Bóg.

Mówiąc po ludzku, Job nie zasłużył na taką karę, jaka na niego przyszła. Bóg sam mówi, iż była to nie zasłużona kara. …Tyś mię pobudził przeciw niemu, abym go niszczył bez przyczyny (Job. 2.3, BG). Bóg chciał zademonstrować, że jest co najmniej jeden taki człowiek, którym szatan nie może zawładnąć. W następstwie tego Job musiał wiele wycierpieć, ale innej drogi nie było. Za to otrzymał on później nagrodę.

Wypadek Joba został sprawozdany dla pewnego ściśle określonego celu. Chociaż uznajemy jego historyczność, to wierzymy jednak, że ma on znacznie większy zasięg. Lud Boży w ostatnim czasie przejdzie podobne doświadczenie. Będzie wypróbowany tak, jak on; zostanie pozbawiony wszelkiego ziemskiego oparcia; szatan otrzyma zezwolenie trapienia go. Na dodatek od ziemi będzie odjęty Duch Boży, a ochrona ziemskich rządów zostanie usunięta. Lud Boży pozostanie sam, by walczyć z mocami ciemności. Wpadną oni w takie samo zakłopotanie, jak Job. Ale oni, tak jak i Job okażą się wierni.

W ostatnim pokoleniu Bóg zostanie w pełni usprawiedliwiony. Właśnie przez te ostatki szatan poniesie ostateczną klęskę. Zarzut, jakoby Prawo nie mogło być zachowane zostanie całkowicie obalony. Bóg sprawi, że nie tylko jeden czy dwóch będzie zachowywać Jego przykazania, ale cała grupa, określona liczbą 144 tysięcy. Będą oni całkowicie odzwierciedlać sobą doskonały obraz Boży. Oni obalą oskarżenie, jakie szatan wniósł przeciwko rządom nieba.

 

RZĄDY BOŻE PODDANE PRÓBIE

 

Gdy szatan wniósł swoje zarzuty przeciwko Bogu, w niebie zaistniał poważny problem. Wszystkie one były w rzeczywistości oskarżeniem. Wielu aniołów uwierzyło w te zarzuty. Stanęli oni po stronie oskarżyciela. Trzecia część aniołów wraz ze swym dowódcą – najwyższym (jeszcze wówczas) wśród aniołów – Lucyferem, wystąpiła przeciwko Bogu. Był to niemały kryzys. Godziło to obaleniem rządów Bożych. Cóż Bóg miał z tym zrobić?

Jedyną drogą dla zadawalającego załatwienia sprawy tak, aby ona już nigdy po raz drugi nie miała miejsca była konieczność poddania rządów Bożych procedurze odpowiadającej zwykłemu prawu dowodowemu. Czy rządy Boże są, czy też nie są sprawiedliwe? Bóg twierdził, iż są; szatan zaś, że nie są. Bóg mógł co prawda zniszczyć szatana. To jednak nie udowodniłoby, że racja stoi po Jego stronie; przeciwnie, świadczyłoby przeciwko Niemu. Nie było innego sposobu, jak tylko ten, aby obie strony dostarczyły dowodów, postawiły świadków i poddały swoją sprawę pod osąd nagromadzonego materiału dowodowego.

Widzimy więc przed sobą scenę sądu. Rząd Boży został zaskarżony. Oskarżycielem jest szatan. Sam Bóg został oskarżony i poddany śledztwu. Zarzucono Mu niesprawiedliwość i to, iż wymaga od swych stworzeń tego, czego one nie są w stanie wykonać, a On mimo to karze ich za niewykonanie tego. Prawo stanowi osobliwy punkt ataku; ponieważ jednak Prawo jest tylko kopią charakteru Bożego, przeto w zasadzie zaatakowany został sam Bóg i Jego charakter.

Aby dowieść swą sprawiedliwość, Bóg koniecznie musiał wykazać, iż On wcale nie postępuje samowolnie, że Prawo nie jest surowe i bezwzględne w swych wymaganiach, lecz wręcz przeciwnie, jest święte, sprawiedliwe i dobre, i że Boże stworzenia mogą go zachowywać, gdyż takim świętym, sprawiedliwym i dobrym jest sam Bóg. Nasz Stwórca potrzebuje wskazać chociażby jednego człowieka, który zachowałby Prawo. W przypadku, gdyby nie było takiego człowieka, Bóg przegrywa a szatan wygrywa. Wynik zależy przeto od dostarczenia jednego lub większej liczby takich ludzi, którzy zachowują wszystkie przykazania Boże. Od tego uzależniony został dalszy los rządów Bożych.

Chociaż prawdą jest, iż wielu, od czasu do czasu poświęcało swe życie Bogu i żyło bez grzechu przez pewien okres czasu, to jednak w dalszym ciągu szatan twierdzi, iż były to tylko nieliczne wyjątki, jak np. w przypadku Joba, i że nie potwierdzają przyjętej ogólnie reguły. On domaga się nadal wyraźnego dowodu, po przedstawieniu którego nie byłoby żadnej wątpliwości, gdzie Bóg nie miałby prawa interwencji. Czy można dostarczyć takiego dowodu?

 

OSTATNIE POKOLENIE

 

Bóg jest gotów podjąć wyzwanie. On cierpliwie czekał na swój czas. Najdonioślejsza demonstracja zachowana została na czas ostatniego boju. Z ostatniego pokolenia Bóg wybierze sobie swych wybranych. Nie przez silnych i potężnych, nie przez zacnych czy bogatych, nie przez mądrych lub uczonych, ale przez zwykły, pospolity lud Bóg dokona swej prezentacji. Szatan twierdził, że ci, którzy w przeszłości służyli Bogu, czynili to z wyrachowanych pobudek, że Bóg ich rozpieszczał, i że on (szatan) nie miał pełnego dostępu do nich. Gdyby mu dano całkowitą swobodę w przeprowadzeniu swych planów, to wówczas i oni przeszliby na jego stronę. Zarzuca Bogu, iż On obawia się pozwolić mu na to. „Daj mi tylko swobodną możliwość” – mówi szatan – „a ja wygram”.

Przeto, aby raz na zawsze obalić zarzuty szatana; aby udowodnić, że Jego lud służy Mu z czystych pobudek opartych na wierności i prawie, bez względu na nagrodę – aby oczyścić Swe imię i charakter od zarzutu o niesprawiedliwość i samowolę i aby pokazać aniołom i ludziom, że Jego Prawo mogą zachowywać nawet najsłabsi ludzie, w najbardziej zniechęcających i niesprzyjających okolicznościach, Bóg dozwoli szatanowi doświadczyć Swój lud w ostatnim pokoleniu w najwyższym stopniu! Doznają oni wielu udręk i cierpień, groźby utraty życia, prześladowań, tortur. Gdy wyjdzie dekret nakazujący oddawanie czci bestii i jej obrazowi (Obj. 13.15) staną w obliczu śmierci. Oni jednak nie ulegną. Będą gotowi raczej umrzeć, aniżeli zgrzeszyć.

Bóg odbierze ziemi swego Ducha. Szatan będzie miał większą władzę, aniżeli kiedykolwiek przedtem. Będzie mógł korzystać ze wszystkich dotychczasowych zezwoleń. On wie, że walka toczy się tu o wszystko. Teraz… albo nigdy.

Aby prezentacja była pełna, Bóg czyni jeszcze jedną rzecz. Ukrywa się. Świątynia w niebie zostaje zamknięta. Święci wołają do Boga dniem i nocą o wybawienie, lecz On zachowuje się tak, jakby tego nie słyszał. Wybrani Boży przeżywają „mękę Getsemane”. Także mają mały przedsmak tego, co Jezus musiał doświadczyć w ciągu owych trzech godzin na krzyżu. Na pozór muszą swoją walkę staczać sami. Muszą żyć przed obliczem Bożym bez Pośrednika.

Chociaż Jezus zakończył już swoje pośrednictwo, święci pozostają jednak nadal przedmiotem Boskiej miłości i troskliwości. Święci aniołowie czuwają nad nimi. Bóg przygotował dla nich osłonę przed nieprzyjaciółmi; zaopatrując ich w pożywienie, chroniąc ich przed zniszczeniem, udzielając łaski i mocy do świętobliwego życia (patrz Psalm 91). Wciąż jednak pozostają jeszcze na świecie, wciąż jeszcze są kuszeni, dręczeni i męczeni.

Czy wytrzymają tę próbę? Na ludzki rozum wydaje się to niemożliwe. Gdyby tylko Bóg zechciał przyjść i wyzwolić ich, wszystko byłoby dobrze. Są zdecydowani sprzeciwić się złu do końca. Jeśli trzeba, są nawet gotowi umrzeć, byle tylko nie zgrzeszyć. Szatan nie posiada takiej mocy – i nigdy nie miał – aby zmusić człowieka do grzechu. On może co prawda kusić, zwodzić, grozić, dręczyć, ale nie może zmusić. I oto teraz Bóg, przez najsłabszych spośród słabych, prezentuje, że nie ma, i nigdy nie było wymówki dla grzeszenia. Jeśli ludziom w ostatnim pokoleniu uda się skutecznie odeprzeć ataki szatana; jeśli potrafią tego dokonać pomimo wszelkiej nienawiści, na jaką zostaną narażeni, i pomimo zamknięcia Świątyni, to jakiż powód pozostaje jeszcze, aby ludzie w ogóle grzeszyli?

 

144 TYSIĄCE

 

W ostatnim pokoleniu Bóg przedstawi ostateczny dowód, że ludzie mogą zachować Prawo Boże, i że mogą żyć wcale nie grzesząc. Bóg nie zaniecha niczego, aby ta demonstracja była całkowita, pełna.

Przez ostatnie pokolenie świętych Bóg zostanie ostatecznie usprawiedliwiony. Przez nich zada On klęskę szatanowi i wygrywając swoją sprawę. Stanowią oni żywotną część planu Bożego. Przeżywają straszne walki. Walczą z niewidzialnymi mocami z wysokości. Ale złożyli swą całkowitą ufność w Najwyższego i nie zostaną zawstydzeni. Wycierpieli głód i pragnienie, ale teraz nie będą więcej łaknąć, i nie będę więcej pragnąć, i nie uderzy na nich słońce, ani żadne gorąco. Albowiem Baranek, który jest w pośrodku stolicy, będzie ich pasł, i poprowadzi ich do żywych źródeł wód, i otrze Bóg wszelką łzę z oczów ich (Obj. 16.17).

…Podążają za Barankiem, dokądkolwiek idzie… (Obj. 14.4). Gdy wreszcie bramy Świątyni otworzą się na oścież, rozlegnie się głos: tylko 144 tysiące wejdą do tego miejsca (Dośw. i Widz. str. 19, patrz Obj. 3.12, 7.14,15). Wiarą weszli oni tutaj, w ślad za Barankiem. Weszli za Nim do Świętego i do Najświętszego – przed same oblicze Ojca. Ci którzy w przyszłości będą wierni i w ten sposób, będą Go naśladować – wejdą za Nim do niebiańskiej Świątyni. Będą królami i kapłanami. Będą wchodzić za Nim do Najświętszego, gdzie może wejść tylko Najwyższy kapłan. Będą stać przed niezasłoniętym obliczem Bożym. Pójdą za Nim gdziekolwiek On idzie. Staną nie tylko przed stolicą Bożą i będą służyć Mu będą dzień i noc w świątyni Jego, ale zasiądą też z Nim na Jego stolicy, i zwyciężą tak, jak On zwyciężył, i usiadł ze swym Ojcem na Jego stolicy (Obj. 7.15, 3.21).

Sprawą największej wagi we wszechświecie nie jest zbawienie ludzi, chociaż zdawałoby się, że to jest bardzo ważne, najważniejszą rzeczą jest jednak oczyszczenie Imienia Bożego od fałszywych, rzuconych przez szatana oskarżeń. Walka zbliża się ku końcowi. Bóg przygotowuje swój lud do ostatniej walki. Szatan też się przygotowuje. Sprawa jest jeszcze przed nami i rozstrzygnie o życiu ludu Bożego. Bóg liczy na nas, tak jak liczył na Joba. Czy Jego ufność została dobrze ulokowana?

Ten lud dostąpi cudownego przywileju, biorąc udział w oczyszczeniu Imienia Bożego własnym świadectwem. Jest to cudowną rzeczą, że dozwolono nam świadczyć na Jego korzyść. Nie należy jednak nigdy zapomnieć, że jest to świadectwo życia, a nie wyłącznie słów. W Nim było życie; a życie było oną światłością ludzką (Jan 1.4). Życie było światłością. Tak było w przypadku Jezusa, tak musi być z nami. Nasze życie musi być taką światłością, jaką było Jego życie. Dać ludziom światłość, to coś znacznie więcej, niżeli dać im broszurkę lub wygłosić kazanie. Gdy nasze życie jest światłością, to naszym życiem przyświecamy drugim. Bez takiego życia, w którym nie wyżywamy światła, nasze słowa są niczym. Ale gdy nasze życie stanie się światłem, to i nasze słowa stają się skuteczne. Nasze życie musi świadczyć o Bogu.

Oby każdy z nas docenił ten wysoki przywilej, którym został obdarzony! Wyście świadkami moimi, mówi Pan (Izaj. 43.10). Niech nie będzie nikogo między wami z obcych bogów; i wyście mi tego świadkami, mówi Pan, żem ja Bóg (w. 12). Obyśmy naprawdę byli świadkami, świadcząc o tym, co Bóg dla nas uczynił.

Wszystko to jest ściśle związane z dziełem Dnia Pojednania. W tym dniu lud izraelski, wyznawszy swoje grzechy, dostępował całkowitego oczyszczenia. Oni otrzymali już przebaczenie, a teraz grzechy ich zostały od nich oddalone. Byli świętymi i bez nagany. Obóz izraelski był czysty.

My obecnie żyjemy w Wielkim Dniu rzeczywistego oczyszczenia Świątyni. Każdy grzech należy wyznać i wiarą odesłać go wcześniej tj. przed upływem czasu łaski na sąd. Tak, jak najwyższy kapłan wchodził do Najświętszego, tak lud Boży ma stanąć teraz twarzą w twarz przed Bogiem. Ten lud powinien mieć pewność, iż uznał siebie za skazanych na śmierć grzeszników potrzebujących łaski Bożej, a wyznając przy tym wszystkie swoje grzechy, musi być świadomy tego, że nie pozostało w nim nawet cienia zła. Oczyszczenie Świątyni w niebie związane jest z oczyszczeniem ludu Bożego na ziemi. Jak ważną jest przeto rzeczą, aby lud Boży był święty i bez nagany. Musi być w nim wypalony wszelki grzech, tak aby mógł ostać się przed obliczem świętego Boga i żyć wśród pożerającego ognia (Malach. 3.1-3).

Słuchajcie, którzyście daleko, com uczynił, a bliscy poznajcie moc moją. Zlękli się na Syjonie grzesznicy, strach zdjął obłudników mówiących: Któż z nas ostać się może przed ogniem pożerającym? Któż z nas ostać się może przed płomieniem wiecznym? Ten, który chodzi w sprawiedliwości, a mówi, co jest prawego; który się zyskiem niesprawiedliwym brzydzi; który otrząsa ręce swe, aby darów nie brał; który zatula uszy swe, aby nie słuchał o rozlaniu krwi, i zamruża oczy swoje, aby nie patrzał na złe: Ten na wysokościach mieszkać będzie, zamki na skałach będą ucieczką jego; chleb jego dany mu będzie, wody jego nie ustaną (Izaj. 33.13-16, BG). Amen.

 

Piotr Maciejewski